"Sokół - Świat Pracy"
Polskie Towarzystwo Gimnastyczne
Polskie Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół - Świat Pracy"

Powrót do źródeł

 „ Bo gdzie jeszcze ludziom tak dobrze, jak tu? TYLKO WE LWOWIE”

 Bladym świtem ( 14 sierpnia 2017 r.) o godz. 5 rano sprzed stacji benzynowej w Tarnowie wyruszyliśmy wygodnym busem w kierunku granicy z Ukrainą. Delegacja Towarzystwa Gimnastycznego Sokół „ Świat pracy” liczyła 17-u członków i sympatyków. Nasza wyprawa była planowana już od dawna, ponieważ właśnie w tym roku przypada 150-a rocznica powstania pierwszego towarzystwa we Lwowie. Przed relacją z tego wyjazdu przypomnijmy sobie krótko historię powstania ruchu sokolego w dawnej Galicji.

 W II połowie XIX w. Cesarstwo Austrii przeżywało poważny kryzys po przegranych wojnach z Francją i Prusami. W związku z tym narody, które wchodziły w skład monarchii otrzymały znaczną autonomię, aby nadal trwać wiernie przy cesarzu. Skorzystał z tej łaskawości panującego również nasz zabór austriacki. Po kolejnej klęsce powstania w 1863 roku stało się jasne, że niepodległość możemy odzyskać tylko poprzez rozsądne i długofalowe działanie.

Pierwszy oddział Sokoła powstał w Pradze ( 1862 r. ), ale już po 5-u latach jego idee przeniknęły na ziemie polskie. Próba założenia gniazda w Poznaniu nie powiodła się, więc postanowiono zbudować zręby tej organizacji we Lwowie ( 1867 r. ). Sokół – Macierz szybko się rozwijał i po kilku latach liczył już ok. 2000 członków. W latach 1882 – 1884 towarzystwo wybudowało własny budynek. Kolejne gniazda powstawały bardzo szybko. W Tarnowie oddział Sokoła stworzył od podstaw nauczyciel gimnazjalny Ignacy Przybyłkiewicz w 1884 roku. Pełny rozkwit działalności TGS nastąpił po I wojnie światowej. W okresie międzywojennym nasze gniazda były często bardzo efektywnymi centrami odrodzonego narodu i kraju. Po II wojnie światowej rządy komunistyczne zakazały Sokołom działania i przejęły budynki towarzystwa. Od ok. 20-u lat następuje powolna odbudowa struktur organizacyjnych Towarzystw Gimnastycznych Sokół w naszym regionie.

Powróćmy znów do czasów współczesnych, na prawie nowy odcinek autostrady A4 w kierunku Rzeszowa. Nasz zgrabny i szybki busik chyżo pomyka w kierunku rubinowych brzasków wschodzącego słońca. Granicę przekraczamy dosyć sprawnie i po dwóch godzinach wjeżdżamy do pięknego Lwowa. Niektórzy z nas już tu byli wcześniej, kilka osób zwiedza miasto po raz pierwszy.Po obiedzie meldujemy się w naszym hostelu i ruszamy na Wysoki Zamek, gdzie znajduje się wspaniały punkt widokowy na cały zabytkowy gród. Tu robimy oczywiście pamiątkowe zdjęcia, kolega wskazuje nam kilka ważnych miejsc, na północy rozciąga się panorama Wołynia, a na południowym – wschodzie moja wyobraźnia chce nieodparcie dostrzec Dzikie Pola. Wokół nas mnóstwo wycieczek z Polski. Dominacja turystyczna rodaków absolutna, natomiast rdzennej ludności pochodzenia polskiego pozostało we Lwowie zaledwie 1 %. Po zejściu z wysokiego kopca zwiedzamy rynek i wchodzimy po niezliczonych schodach na wieżę ratuszową. Znów piękny widok na położony wśród siedmiu wzgórz uroczy Lwów. I tak upłynął nam przy bezchmurnej pogodzie dzień pierwszy…

Dzień drugi to 15 sierpnia – święto religijne i Dzień Wojska Polskiego. Po śniadaniu udajemy się do kościoła Św. Antoniego na „ polską Mszę Św.” Następnie ruszamy do Zadwórza, miejsca bohaterskiej śmierci 330-u obrońców Lwowa, którzy 17 i 18 sierpnia 1920 roku stoczyli tam heroiczny bój z radziecką armią Budionnego. Szukając tej miejscowości, zjeżdżamy z głównej drogi i poznajemy w całej pełni uroki traktów lokalnych, a na końcowym odcinku trasy nawet polnych. Tu ogromne wyrazy szacunku i podziwu należą się naszemu świetnemu kierowcy, który przez skoszone pola, wąskimi, nieutwardzonymi dróżkami dowiózł nas pod bramę cmentarza polskich żołnierzy. Kopiec i groby położone są między torami, a niewielkim zagajnikiem. Widać wyraźnie, że ten teren został zagospodarowany zupełnie niedawno i widać także, że bywają tutaj delegacje z Polski. Oddajemy hołd bohaterom na szczycie kopca, składamy wiązankę kwiatów, zapalamy symboliczny znicz; wszyscy jesteśmy przejęci i wzruszeni, podziwiamy niezwykłą odwagę i poświęcenie wspaniałej młodzieży lwowskiej.

Po powrocie do Lwowa jemy lokalne przysmaki ( polecam pyszny barszcz ) i o godz. 15 spotykamy się z naszą panią przewodnik – uroczą i niezwykle kompetentną Oksaną. Zwiedzanie rozpoczynamy od imponującego gmachu Opery Lwowskiej, później Starówka: słynna czarna kamienica, rezydencja króla Jana III Sobieskiego, przepiękny dziedziniec włoski zwany Małym Wawelem, wybitnej urody Katedra Ormiańska. Po drugiej stronie rynku monumentalna Katedra Łacińska, w której pamiętne śluby składał król Jan Kazimierz ( 1656 r. ). Pełni wspaniałych wrażeń zakończyliśmy ten niezwykły dzień wspólną kolacją w restauracji na włoskim dziedzińcu. Tak oto zakończył się dzień drugi…

Ostatni dzień naszego pobytu we Lwowie rozpoczęliśmy od przejażdżki busem po zabytkowych dzielnicach miasta. Podziwialiśmy ogromny dworzec PKP, kościół Św. Elżbiety i Magdaleny, zespół uniwersytetów lwowskich, dawne kasyno. Złożyliśmy kwiaty w miejscu, gdzie Niemcy rozstrzelali polskich profesorów podczas II wojny światowej. Pamiątkowe zdjęcie zrobiliśmy sobie przy budynku, w którym mieszkał Józef Piłsudski. W samo południe punkt kulminacyjny naszego programu – wycieczka piesza po Cmentarzu Łyczakowskim. To cudowne „muzeum rzeźby kamiennej, historii i kultury pod gołym niebem”. Są tu groby Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, Seweryna Goszczyńskiego i wielu znanych ludzi kultury, sztuki i nauki. Odszukaliśmy także groby działaczy lwowskich Sokołów, którzy przyczynili się do rozwoju tej organizacji. Po nekropolii można chodzić godzinami, każdy zakątek ma swój nieodparty urok, cały cmentarz to po prostu dzieło sztuki. Powoli docieramy do niedawno odnowionego Cmentarza Orląt Lwowskich. Chwila głębokiej zadumy i refleksji, czy na pewno pamiętamy o tych, którzy poświęcili swoje młode życie w imię naszej wolności…

Podczas pobytu we Lwowie udało nam się jeszcze zwiedzić piękny Park Stryjski i dotarliśmy do historycznego, pierwszego budynku Sokoła na ul.  Dudajewa (dawniej - Zimorowicza)  . Obecnie w tej mocno zniszczonej kamienicy jest po prostu duża sala gimnastyczna. Oto siła idei Towarzystwa Gimnastycznego Sokół – po tylu latach i zawirowaniach historii, w tym samym miejscu dzieci ćwiczą gimnastykę artystyczną. Tak trzymać…

O Lwowie można by pisać bez końca. Podsumowując, trzeba pamiętać o tych, którzy poświęcili dużo swojego czasu, aby przygotować ten wyjazd. Dziękujemy serdecznie organizatorom i mamy nadzieję, że kiedyś jeszcze spotkamy się na lwowskich szlakach.

 

Jan Dusza

{gallery}2017/lwow{/gallery}